2016/04/12

Pocztówka z wakacji - Ateny



Niedawno przeglądałam zdjęcia z minionego roku, aby wybrać te najciekawsze do tradycyjnego albumu. Korzystając z okazji, postanowiłam napisać w końcu post o moich wakacjach, ponieważ chciałabym podzielić się z Wami moimi wspomnieniami w formie fotograficznych pocztówek.

Na pierwszy ogień Ateny, które odwiedziliśmy z panem GrzyGrzy na samym początku naszych wojaży. Przed podróżą przeczytaliśmy, że na zwiedzanie miasta warto przeznaczyć 2-3 dni, ponieważ później nie ma co w nim robić. I muszę przyznać, że coś w tym jest... Zobaczenie najsłynniejszych zabytków zajęło nam dwa dni i wcale nie pędziliśmy na złamanie karku! Było to raczej spokojne zwiedzanie. Prawdopodobnie, gdybyśmy zostali dzień dłużej to wybralibyśmy się do muzeum Akropolu i dotarlibyśmy do portu Pireus. Później moglibyśmy się szwendać ulicami w poszukiwaniu inspirujących widoków, ale należałoby podkreślić, że jest to stolica Grecji, przez co panuje tu dość duży tłum i zgiełk, a to nie do końca nasze klimaty.

Ateny mają naprawdę ciekawą atmosferę. Człowiek ma wrażenie, że zabudowa jest niesamowicie "ściśnięta" i chyba to pozwala na odwiedzenie wielu miejsc w tak krótkim czasie. Praktycznie wszędzie chodziliśmy spacerem, a z komunikacji miejskiej korzystaliśmy głównie, aby dostać się z centrum do apartamentu, w którym nocowaliśmy. Do tego można wspiąć się na dwa wzgórza, z których rozciąga się piękny widok na panoramę Akropolu i samego miasta z różnych stron. W samym mieście byłoby ciężko się zgubić, ponieważ wszystko jest bardzo dobrze skomunikowane i opisane, zarówno cyrylicą, jak i w alfabecie łacińskim. 

Wszelkie zabytki (w szczególności Akropol) robią wrażenie i aż szkoda, że na przestrzeni wieków tak mało się zachowało z ich pierwotnej świetności. W takich miejscach człowiek uświadamia sobie, jak piękne budowle powstawały za pomocą ciężkiej i żmudnej pracy. Na szczęście trafiliśmy na słoneczną pogodę (dużym plusem są też kraniki z filtrowaną wodą do picia przy wielu zabytkach - nie trzeba się martwić i dźwigać ze sobą zapasów) i tylko wieczorami się chmurzyło (trochę też padało, ale był to ciepły deszcz :)). Na panu GrzyGrzy wrażenie zrobił widok na wzgórze Likavitos (najwyższe wzniesienie w Atenach), a ja zachwycałam się old-schoolowymi windami i zdobieniami greckich budowli. I wszystko jest tam takie jasne! :) 

Dobra, dość pisania! Teraz zdjęcia - miłego "wirtualnego" zwiedzania! :)



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz